Paryż jest jednym z niewielu miejsc na świecie do którego mam ogromny sentyment i do którego zawsze chętnie wracam. Szykując się do podróży byłem bardzo podekscytowany faktem, że kolejny raz będę mógł spędzić kilka dni w moim Paryżu. Tym razem postanowiłem odkryć miejsca, których nie udało mi się zobaczyć za pierwszym razem.
Na miejsce dotarłem późnym popołudniem i od razu wybrałem się na spacer krętymi uliczkami po Montmartre, mojej ulubionej dzielnicy Paryża. Tętniące życiem restauracje wypełnione po brzegi gośćmi, romantycznie oświetlone uliczki, uśmiechający się do siebie przechodnie, unoszące się w powietrzu wytworne perfumy i liczni artyści, malarze w ferworze swojej pracy wprowadzili mnie w wyjątkowy nastrój. Wieczór zakończyłem w przyjemnej restauracji jedząc moja ulubioną zupę cebulową, delektując się creme brulee i czerwonym winem.
Poranek rozpocząłem od filiżanki najlepszej kawy z crousantem. Pogoda nie była najlepsza dlatego cały dzień zarezerwowałem na zwiedzanie Luwru, jednego z największych muzeów sztuki na świecie, które powstało w 1793 roku. Był to główny punkt mojego wyjazdu do Paryża. Powierzchnia muzeum oraz ilość ekspozycji zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Najbardziej przypadł mi do gustu dział Starożytnej Grecji i Rzymu, ale najważniejszym punktem zwiedzania było spotkanie oko w oko z Mona Lisą Leonarda da Vinci. Wisienką na torcie był Apartament Napoleona, który powalił mnie swoją elegancją, przepychem, ilością bogactw i zdobień.
Kolejnego dnia postanowiłem zdobyć Wieżę Eiffla, która uznawana jest za najbardziej znany obiekt architektoniczny Paryża. Świadczy o tym chociażby ilość osób sprzedających różnej wielkości i koloru wieżyczek w każdej części miasta. Po kilku godzinnym staniu w kolejkach i przejściu kilku kontroli zdobyłem najwyższy szczyt Paryża.
Tradycyjnie ostatnim punktem pobytu w Paryżu była wizyta w butiku Chanel i zakup najnowszego magazynu modowego „Vogue”.